czwartek, 8 maja 2014

Window

Deszcz zmywa z szyb... ślady spoconych palców, smugi wyprężonego ciała, kiedy On przycisnął Ją do okna. Z zaskoczenia. 
I zerwał się wiatr, rozburzył Im włosy. A może to jednak ich ręce? 
Szum deszczu kołysał się razem z Nimi, bynajmniej nie do snu. 
On brał ją w ramiona, a Ona oddawała mu się bez sprzeciwu. Bez słowa. 
Tylko krople deszczu spływające po szybie, jak krople potu po plecach, czołach. 
Kałuże na chodniku jak porozrzucane po podłodze ubrania. 
On nagi, Ona w skarpetkach. Ech, te wiecznie marznące stopy! Jak dłonie, które zwykle ukrywa w Jego dłoniach. Też często zimne. 
Gdy po wszystkim - cała jest zimna. Musi ją wtedy okrywać kocem, przytulać i zapewniać, że nie odejdzie.
Za każdym razem Ona boi się, że zostanie sama. 
A kiedy tak będzie? 
Kiedy chmury się rozstąpią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz