piątek, 27 czerwca 2014

Story

Chciałaby napisać historię. Historię miłości.
Chciałaby przeżyć taką historię.
Ups. Przecież właśnie ją przeżywa.
Przeżywa taką historię.
Przeżywa miłość.
I każde z uczuć głównej bohaterki.
Jej lęk, strach, tęsknotę...

Pieprzyć to! 
Chcę Cię mieć przy sobie!
Chcę mówić o sobie w pierwszej osobie!
Chcę się siebie nie wstydzić!
Chcę wiedzieć, co czujesz do mnie...
Chcę... chcę żebyś był szczęśliwy.
Dlatego ja nie muszę... ważne, żebyś Ty był...
Nieważne są łzy cieknące po policzkach.
Nieważne są głuche szlochy w poduszkę i targane włosy.
Jesteś tylko Ty. 
Ty.
Tylko.
Aż.
Ty.
Kocham Cię...

niedziela, 15 czerwca 2014

Breath

Czasem wydaje jej się, że nie oddycha.
Świadomość unoszona jest wtedy przez lekkie podmuchy wiatru, a ona idzie, idzie, idzie.
Wciąż dalej. Wciąż jakby prędzej.
Myśli o czymś, za chwilę o tym zapominając.
Ucieka w głąb siebie, a nie może się odnaleźć.
Odsuwa się od innych, jednocześnie coraz bardziej ich potrzebując.
Tęskni za domem.
Ma niespełnione marzenia i marzenia nie do spełnienia.
Kocha i szlocha. Tańczy i nienawidzi.
Jest, a jakby jej nie było.
Czuje, smakuje, dotyka.
Dryfuje, opada, tonie.
Uśmiecha się w tłumie, marząc o tym, by zniknąć.
Chce być częścią czyjegoś życia. Chce by ktoś się nią zaopiekował.
Mówi o sobie w trzeciej osobie.
Traci czas.
Jak zawsze.
"Na zawsze".

sobota, 24 maja 2014

Want

Chciała dobrze. Zawsze chciała, żeby było dobrze. Wszystkim wokół.
Im też. Jemu i Jemu.
Ona i On. Ona i Oni.
Ten. Tamten.

Wszystko źle. Wszystko nie tak. Wszystko na nic.

niedziela, 18 maja 2014

Insomnia

Wdziera się w jej myśli. Nie panuje już nad tym zupełnie.
Chciałaby zamkąć oczy ale nawet kiedy to robi po chwili łapie się na bezmyślnym gapieniu się w sufit.
Zero reakcji ze strony ciała. Czysta wegetacja.
A potem fala opętańczych myśli.
Obrazy wirujace przed oczami. Karuzela życia i śmierci.
Niepewność, strach, paraliżująca niemoc.
Niewidzialne ręce targające ją za włosy, nerwy nie do opanowania.
Rozrywający czaszkę tępy ból przerażenia.
W oczekiwaniu na cud mała dziewczynka kładzie się spać. 
Okrywa kocem i kołdrą wyziębione ciałko, przytula niezastąpioną maskotkę prawie równej sobie wielkości. 
Chciałaby się modlić ale zbywa te myśli stwierdzeniem, że przecież już nie potrafi tego robić.
A potem jest już tylko czerń.
Po niej nastaje kolejny dzień, w którym odpycha od siebie strach.
By w nocy, kiedy nikt jej nie widzi, mógł znowu odżyć.

niedziela, 11 maja 2014

Sign

To tylko dwa dni. Tylko dwa dni ciszy...
Czym jest dla Ciebie cisza?
Zapachem jego ramion. Ciepłem jego skóry. Pomrukiem jego oddechu.
Cisza to zmysły wyrywające się w tęsknocie.
Cisza to mętlik w głowie.
Cisza to pustka, samotność, strach.
Czego się tak boisz?
Boję się, że już tak zostanie...
Jak?
Tak pusto i zimno.
Boję się, że z dwóch dni zrobią się trzy. Z trzech tydzień. Z tygodnia miesiąc. Z miesiąca... reszta życia.
A nawet jeśli, to co wtedy?
Wtedy i ja ucichnę. Na wieki.

sobota, 10 maja 2014

Fear

Patrzy przez okno.
Kobieta pochyla się do przodu by przejść na drugą stronę ulicy. W ostatniej chwili cofa się przed nadjeżdżającym samochodem.
Do ostatniej chwili odwleka upragniony nocny spoczynek.
LUB
Po raz kolejny tego dnia ucina sobie drzemkę.
Nie chce myśleć.
Kiedy składa głowę do poduszki, układa się wygodnie, okrywa kocem, wszystko jest w porządku.
Kiedy zamyka oczy...
Porywa ją świat piekielnych nie-marzeń.
Obrazy niepewności, braku bezpieczeństwa.
Niestabilność, rozpacz, lęk.
Mięśnie kurczą się w niemym krzyku o pomoc.
Oddech jest coraz cięższy.
Oczy bezwiednie świecą białkami.
Po chwili tylko szlocha. Nic więcej nie może zrobić.
Czeka, aż imadło strachu rozłupi jej czaszkę z głośnym chrupnięciem, powodując eksplozję - fontannę strzępków mózgu.
Wtedy będzie cisza.
Wtedy będzie spokój.
Na zawsze.


{Inspirowane twórczością Eleainy13}

czwartek, 8 maja 2014

Window

Deszcz zmywa z szyb... ślady spoconych palców, smugi wyprężonego ciała, kiedy On przycisnął Ją do okna. Z zaskoczenia. 
I zerwał się wiatr, rozburzył Im włosy. A może to jednak ich ręce? 
Szum deszczu kołysał się razem z Nimi, bynajmniej nie do snu. 
On brał ją w ramiona, a Ona oddawała mu się bez sprzeciwu. Bez słowa. 
Tylko krople deszczu spływające po szybie, jak krople potu po plecach, czołach. 
Kałuże na chodniku jak porozrzucane po podłodze ubrania. 
On nagi, Ona w skarpetkach. Ech, te wiecznie marznące stopy! Jak dłonie, które zwykle ukrywa w Jego dłoniach. Też często zimne. 
Gdy po wszystkim - cała jest zimna. Musi ją wtedy okrywać kocem, przytulać i zapewniać, że nie odejdzie.
Za każdym razem Ona boi się, że zostanie sama. 
A kiedy tak będzie? 
Kiedy chmury się rozstąpią.